7 grudnia 2015

Szkielet

Kolejny raz się zgubiłam. Dni mijały mi jeden po drugim. W szkole radziłam sobie nie najgorzej, nie miałam żadnych wielkich zaległości. Jednak teraz siedzę w pokoju i mam świadomość, że straciłam bardzo wiele. Najbardziej szkoda mi chyba czasu. Zmarnowałam go tyle na dążenie do czegoś przez co stracę go jeszcze więcej. W piątek wylądowałam w szpitalu. Tym razem to nie były tylko kroplówki, ale cała spędzona tam noc. Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jak cudownie było w końcu przespać całą noc, tak na spokojnie. Zgłoszenie się na nocny dyżur kosztowało mnie wiele odwagi, ale i też wstydu. Jednak wstyd odłożyłam na drugi bok, bo życie jest dla mnie cenniejsze. Chcę po prostu żyć jak zwykła dziewczyna. Chcę jeść normalnie, nie stresować się, nie bać się jeść przy innych. Co z tego, że schudłam tak jak chciałam? Poprawka! Schudłam, aż za bardzo. Wszędzie wystają mi kości. Jestem chodzącym szkieletem. Przez ten cały czas znowu zapomniałam myśleć o sobie. O wiele łatwiej było mi zajmować się problemami innych. Teraz na nowo przypomniałam sobie na kogo mogę liczyć, kto jest prawdziwym przyjacielem. Mój organizm jest tak wyczerpany, że cały czas tylko śpię. Teraz potrzebuję tylko snu.